niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 78

Sala.

Ola spała w łóżku. Była bardzo wykończona po porodzie. Do sali wszedł Wojtek i usiadł koło jej łóżka. Po kilku minutach dziewczyna się obudziła.
-Cześć,kochanie-odezwał się Wojtek.
-Hej,gdzie one są?-spytała od razu.
-Nie wiem-powiedział ze smutkiem  Wojtas,nie wiedział jak ma powiedzieć swojej ukochanej,że tylko jedna dziewczynka przeżyje.
-Jak to nie wiesz?!-wydarła się na cały oddział-Ja chce moje dzieci!
-Uspokój się,Ola.
-Nie będę spokojna,ja chce dzieci moje-zaczęła płakać-Ja chce moje córeczki...
Wojtek mocno przytulił Olę i wyszeptał jej do ucha,że bardzo ją kocha.
Do sali weszła pielęgniarka przynosząc małą dziewczynkę.
-Gratuluję córeczki-powiedziała z uśmiechem i podała ją Oli.
-Ale ona śliczna-powiedziała z uśmiechem-A gdzie druga?-dodała.
-Niestety ona nie przeżyła.
-To nie może być prawda!-zaczęła krzyczeć,że aż maleństwo zaczęło płakać.

18 lat później. Cmentarz.
Na nagrobku było napisane..
Isabella Łozowska.

Ola miała oczy we łzach,przez te kilka lat wiele rzeczy ją spotkały. Były dobre i złe,ale większość są okrutne.

Nicola.
Podeszłam do mamy,wiem,że tego nie powinnam zrobić. To zniszczy nawet i mnie,ale wiem jak ją to zniszczyło,ciocie Anię,ich przyjaźń.... Ciocia Magda jest już coraz słabsza,nawet nie wiem czy dożyje do narodzin swojego wnuka.. Mikołaj jest kochany,chce być z nim,ale gdy patrzę na te trzy kobiety,które kiedyś musiały tyle razy postawić się przeciw przeciwności losu,jest mi ich żal...
Ich życie powinno potoczyć się inaczej,zostały zniszczone przez swoich mężów (tak mi się wydaję).
Podeszłam do mamy,przytuliłam ją i pocałowałam w policzek...
-Kocham cię,mamusiu..
Ona się tylko uśmiechnęła,w jej oczach była pustka,tak jak i teraz w moim sercu...
Będę tego żałować,ale muszę to zrobić.
-Mamo..
-Tak,córeczko?-spytała.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wybaczcie,że tak długo,ale brak czasu i krótki jest dlatego że niestety taki wątek.. Jutro pojawi się następny albo jeszcze dzisiaj wieczorem.

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 77

Następny dzień.
Ola przygotowywała śniadanie. Czuła,że jest z nią słabo,ale nie chce martwić Wojtka. W końcu dopiero co wróciła ze szpitala,więc to jest normalne. Do kuchni wszedł jej ukochany,podszedł do niej,objął ją i pocałował.
-Co na śniadanko?-spytał z uśmiechem.
-Omlet. Pasuje?
-Oczywiście,że tak.
Zasiedli do stołu i zaczęli jeść śniadanie.
-Muszę niestety teraz jechać do Domu Pracy Twórczej,bo musimy omówić z chłopakami pewną kwestie. Dasz sobie radę?
-Dałam sobie dwa dni,więc kilka godzin mnie nie zbawią.
-Wrócę jak najszybciej.
-Dobrze.
Wojtek poszedł na górę się ubrać,po chwili wrócił już gotowy do wyjścia. Podszedł do Oli i ją pocałował.
-Uważaj na siebie-powiedział.
-Jak zawsze. Do później-pocałował ją w czoło i wyszedł.
Ola wzięła telefon i zadzwoniła do Ani.
-Hej! Grzesiek już wyszedł?-Spytała.
-Tak,wyszedł.
-Przyjedziesz do mnie,pogadać?
-Jasne,już zaraz wpadnę do ciebie.
-To czekam-powiedziała Ola i się rozłączyła.

18 lat później. Cmentarz.
-Nicola nie powinnaś tutaj z nami przychodzić-upierał się Mikołaj.
-Wierzysz w te zabobony?
-Po tym co teraz wiem,TAK. Nie powinnaś tu przychodzić.
-Ona by tego chciała i ona mnie będzie chronić,tak jak i w tedy-powiedziała ze smutkiem Nicola i spłynęła jej łza.
-Proszę cię,nie płacz-przytulił ją bardzo mocno.
-Dzieciaki idziecie?-spytała się Ola.
-Tak,mamo-odezwała się Nicola.
Wojtek,Ola,Tomek,Magda,Mikołaj i Nicola szli alejkami między grobami. Pogoda była bardzo ponura. nad niebem ciążyły chmury burzowe i tylko patrzeć jak spadną pierwsze krople wody. Było chłodno i wilgotno,a sam fakt bycia w taką pogodę na cmentarzu pogarszał humor.
-Teraz powinniśmy skręcić w alejkę 23A?-spytała Ola.
-O ile pamiętam to 24A-odezwał się Tomek.
-Tata ma rację-powiedział Mikołaj.
-Musiało mi się coś pomylić-stwierdziła Ola i zaczęli dalej iść.
Po kilku minutach dotarli do nagrobka. Zauważyli świeże kwiaty i znicze. Nicola usiadła na ławeczce,bo ciąża ją wykańczała.
-Mamo,wyczyścisz nagrobek?-spytała Nicola.
-Już,miałam to właśnie zrobić.
-Ja zawsze to robię,ale teraz nie mam za bardzo jak-powiedziała ze smutkiem.
-Córeczko,nie smuć się. Nic się nie stanie jak ja to zrobię.
Ola zaczęła odgarniać liście i wycierać marmur,w tym odkrywając napis....

Dom Wojtka (Teraźniejszość)
Do domu weszła Ania.
-Hej,już jestem! Przepraszam,że tak długo,ale były korki-szła powoli do salonu-Ola! Gdzie jesteś?-dodała.
Weszła do kuchni i zobaczyła ją leżącą na podłodze. Ania wyjęła szybko telefon i zadzwoniła po karetkę i potem do Wojtka.
Po jakiś 20 minut wszyscy znaleźli się w szpitalu,Olę skierowano od razu na bardzo szczegółowe badania.
Ania siedziała w poczekalni jak na szpilkach,strasznie się martwiła o swoją przyjaciółkę.
-Czemu mi nic nie powiedziała?-spytał się obudzony Wojtek.
-Nie wiem,powiedziała mi,że jak wrócisz to ci powie. Myślałam,że to zrobiła-zaczęła się tłumaczyć.
-Jak widzisz nie zrobiła!!!
-Wojtek uspokój się-podszedł do niego Tomek-To nie jej wina,że Ola ci nic nie powiedziała. Ufała jej i uwierzyła w to co ona powiedziała-dodał.
Ania zaczęła płakać,czuła się temu wszystkiemu winna.
-Wojtek,usiądź i się uspokój-powiedział Tomek.
-Ty byś był spokojny,jakby Magda była tam zamiast niej!-wydarł się.
-Przynajmniej bym się na całą poczekalnie nie wydzierał.
Podszedł do nich Grzesiek.
-Hej,kochanie. Nie płacz,proszę.
-To moja wina-wyszeptała Ania.
-Nie twoja,nic nie mogłaś na to poradzić-powiedział Grzesiek i ucałował ją w policzek.
Po pewnym czasie przyszedł do nich lekarz.
-Gdzie jest ojciec dziecka?-spytał.
-Tutaj-pokazał Tomek.
-O co chodzi?-spytał Wojtek wstając.
-Chciałem tylko poinformować,że musimy zrobić cesarkę i postaramy się uratować obydwie pańskie córki-powiedział lekarz i poszedł na salę operacyjną.
-Co?! Jak to dwie?-spytał zdziwiony Tomek.
-Jjjaaa sam...o tym..nie wiedziałem-wyjąkał Wojtek i usiadł.

Sala operacyjna.
Ola leżała nieprzytomna,jej puls od czasu do czasu był na poziomie krytycznym. Jednego dziecka zanikał już puls.
-Doktorze,musimy wybrać które-powiedziała pielęgniarka.
-Staramy się obydwie uratować-oznajmił lekarz.
Oli podpięto kroplówki,przygotowano do zabiegu. Lekarz zaczął robić nacięcie u dołu brzucha....

Mieszkanie Tomka.
Magda zmywała naczynia,gdy nagle jakby ktoś obrywał ze skóry dziecko,słyszała płacz. Szybko podbiegła do łóżeczka malca i wzięła go na ręce, próbowała go uspokoić na różne sposoby,ale nic nie działało.

Sala operacyjna.
Pierwsze dziecko zostało wyjęte,drugie jeszcze było w macicy i z ledwością bił jego puls. Lekarz szybko się zabrał za to by dziecko uratować. Pierwsze dziecko po dłuższym czasie w końcu zaczęło płakać,ale miało małą szanse przeżyć...tak jak i to drugie...

Poczekalnia szpitalna.
Ania nie mogła wytrzymać już tej presji,tej całej sytuacji! Zabrała kluczki Grześkowi od auta i wsiadła. Zaczęła jechać byle gdzie. Na skrzyżowaniu ruszyła szybko,z piskiem opon,przy tym nie zauważając samochodu z prawej strony...

Sala operacyjna.
Drugą dziewczynkę udało im się wyjąć. Ledwo co żyła,zaczęła płakać. Lekarz szybko poleciał do poczekalni.
-Mam dla pana złą wiadomość.
-Jaką?
-Musi pan wybrać,która z bliźniaczek ma przeżyć.
-Czemu?
-Jedna i druga jest bardzo słaba,ale jedna z nich ma większą szanse przeżycia dzięki siostrze,która odda narząd. Nie wytworzyły im się po dwa narządy. Za wcześnie to wszystko się wydarzyło. Nie było czasu dla rozwoju. Jaka pana jest decyzja?
-Niech zostanie ta,która ma największą szanse przeżycia-powiedział po pewnym czasie Wojtek i zaczęły mu spływać łzy....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Jak wam się podoba rozdział? Co sądzicie o tym wątku? Nie możecie się doczekać kolejnego? W sumie ja też jestem zaskoczona tym wątkiem. Proszę o komentarze,które pobudzą do pisania jeszcze lepszych rozdziałów z jeszcze ciekawszymi wątkami ;)

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 76

18 lat później.
Nicola z Mikołajem byli u lekarza.Sprawdzono czy ciąża się dobrze rozwija i jaka jest płeć dziecka.
-Denerwują się państwo?-spytał doktor.
-Trochę-odezwała się Nicola.
Lekarz robił USG i patrzył na monitor.
-Hmmm...jeśli się nie mylę...To chłopiec,gratulacje.
-Czyli miałam dobre przeczucie-uśmiechnęła się Nicola.
-To nasz syn-powiedział Mikołaj i ją pocałował.


(Teraźniejszość)Lotnisko.
Cała Afro rodzinka zebrała się na lotnisku.Żony,dziewczyny chłopaków pożegnały się z nimi.
-Na pewno dasz sobie rade z nim?-spytała Magda.
-Tak.Nie martw się.Poradzę sobie z nim-powiedziała Ola i się uśmiechnęła do niej.
-Dzięki,że się nim zajmiesz.Jesteś wspaniałą!
-Oj,nie przesadzaj.
Dziewczyny przytuliły się na pożegnanie i Magda poszła do swojego synka i Tomka.Do Oli podszedł Wojtek.
-Będę tęsknić za tobą-powiedział opierając czoło o jej i pocałował ją.
-Ja też będę tęsknić-po policzku poleciała jej łza.
Wojtek otarł ją i pocałował Ole.
-Mówiłem,że mógłbym...
-Nie,nie mógłbyś-przerwała mu.
-Kocham cię,Olu.
-Ja ciebie też kocham,Wojtuś-pocałowali się ostatni raz przed wyjazdem.
Podeszła do nich Magda z Tomkiem.
-Będę tęsknić za nim-odezwała się Magda podając Mikołajka Oli.
-Będzie bezpieczny pod moją opieką.
-Wiem,kochana-powiedziała Magda i ją przytuliła.
-Oby wam się udała podróż.
-Napewno będzie udana-odezwał się Tomek.
-Zbieramy się,bo zaraz nam odleci samolot-powiedział Alek.
-Już idziem.
Zespół zaczął się kierować w stronę bramek.

Dom Wojtka.
W czasie drogi do domu Mikołajek zasnął. Ola przeniosła go z fotelika do łóżeczka,które przywieźli Magda i Tomek. Poszła do kuchni i zaczęła robić sobie jedzenie. Nagle poczuła straszny ból brzucha,który ją zgiął i upadła na podłogę. Był bardzo silny,z ledwością na czworaka poszła po komórkę i zadzwoniła do Ani.
-Błagam cię przyjeżdżaj,szybko-mówiła przez zaciśnięte z bólu szczękę.
-Co jest? Już jadę.
Po kilku minutach Ania zjawiła się w domu. Zobaczyła Olę leżącą na podłodze.
-Ola co jest?
-Strasznie mnie boli.
-Zabieramy cię do lekarza.
-Musisz wziąć Mikołaja.
-Wezme,gdzie masz klucze od swojego auta?
-Leżą na stole.
Ania poszła szybko po nie i po Mikołajka. Ola z ledwością doszła do samochodu. Chłopczyk został zapięty w pasy i dziewczyny pojechały do lekarza.
Weszły do szpitala i szybko Ania udała się do recepcji. Lekarze zajęli się Olą,a dziewczyna czekała z Mikołajkiem w poczekalni. Po kilku minutach przyszedł doktor.
-Jak ona się czuje?
-Jest bardzo osłabiona,dziecku na szczęście nic nie jest.Gdyby panie się nie zjawiły w czasie doszłoby do przedwczesnego porodu,przyjaciółka mogłaby się wykrwawić na śmierć.
-Jeju,a czym to mogło być spowodowane?
-Stresem,może czegoś się bała albo po prostu organizm może nie chciał dalej dotrzymywać ciąży,nie wiem na razie czym to było spowodowane.
 -A musi zostać w szpitalu?
-Przynajmniej na dwa dni.
-Mogę ją odwiedzić?-spytała Ania.
-Oczywiście,że tak. Tylko proszę krótko. Jest strasznie osłabiona.
Dziewczyna poszła do pokoju gdzie Ola leżała.
-Hej,jak się czujesz?
-Bywało lepiej. Podobno mam tu zostać?
-Tak,musisz nawet.
-Ale kto się zajmie Mikołajem?
-Ja to zrobię.
-Ania,przecież ty..
-Dam sobie radę-przerwała jej.
-Kochana jesteś.
-Wiem. Trzymaj się i odpoczywaj. Aaaa....mam zawiadomić Wojtka?
-Nie,nie teraz.
-Ja bym go poinformowała.
-Lepiej teraz nie. Mają koncert i musi być na tym skupiony.

Przygotowania do koncertu.
-Hej,Wojtek! Co jest?
-Nie wiem,mam dziwne przeczucie jakby coś było nie tak w domu-powiedział przygnębiony.
-Gdyby tak było to by Ola zadzwoniła albo Ania-powiedział Alek.
-No wiem,ale jednak...
-Stary dobrze jest. Za dwa dni znowu zobaczysz swoją dziewczynę.
-Możemy wreszcie zrobić tę próbę!-krzyknął Lajan.
-Już idziemy-powiedzieli obydwoje.

Mieszkanie Oli. (Wieczór)
Ania zagrzała butelkę z mlekiem i nakarmiła Mikołaja. Położyła go do łóżeczka i sama poszła spać. Była wykończona. Nie zdawała sobie sprawy z tego,że opieka nad dzieckiem jest taka męcząca. Nie widamo kiedy zasnęła.
koło drugiej w nocy obudził ją płacz dziecka. Z ledwością wstała i zaczęła się nim zająć. Kolejna pobudka była dwie godziny później i następna też... Mikołajek tęsknił za swoimi rodzicami,czuł że ich nie ma.

Dwa dni później.
Ola wyszła ze szpitala w sam raz na powrót chłopaków. Pojechała razem z Anią na lotnisko. Zauważyła,że jej przyjaciółka jest wykończona.
-Tak ci dał w kość?-spytała Ola.
-No tak troszkę.-skrzywiła się.
-Teraz będziesz mogła odpocząć-uśmiechnęła się.
-O tak. Marzę tylko o śnie.
Ania zaparkowała samochód i dziewczyny poszły na lotnisko. Musiały poczekać trochę,bo lot był opóźniony.
Po pewnym czasie zjawili się chłopcy. Ola od razu pobiegła do Wojtka i się do niego przytuliła.
-Jak dobrze,że już jesteś-odezwała się.
-Jak dobrze mieć cię w ramionach. Cały pobyt miałem dziwne przeczucie,że jest coś nie tak. Wszystko było w porządku?-spytał.
-Oczywiście,że tak-skłamała Ola.
-To dobrze-przytulił ją.

Tomek z Magdą szybko poszli po swojego synka za którym bardzo się stęsknili.

Alek szedł powolnym krokiem,gdy nagle podbiegł do niego Michałek.
-Cześć synku.Co ty tutaj robisz?-spytał zaskoczony.
- Bardzo chciał przyjechać po ciebie na lotnisko-odezwała się Luiza.
-Stęskniłeś się co?
-Tak-powiedział Michałek.
Cała trójka zebrała się i pojechała do Alka domu. Baron przygotował kolacje i razem zjedli. Po pewnym czasie Michałek usnął na kanapie.
-To ja go jutro odbiorę-powiedziała Luiza kierując się w stronę drzwi.
-Luiza.
-Tak?-odwróciła się do niego.
-Zostań.
Zrobił krok bliżej do niej. Ich twarze były bardzo blisko siebie. Zaczęli się całować. Przeszli do jego sypialni. oparł ją o ścianę i zaczęli się całować. Na chwile Alek przerwał i oparł czoło o jej.
-Nigdy nie przestałem cię kochać-wyszeptał.
Rzucili się na łóżku i spędzili razem upojną noc...

Dom Wojtka.
Wrócili razem do domu. Ola przygotowała jedzenie,gdy miała zamiar zrobić herbatę i wzięła kubek do ręki nagle jej upadł.
-Ola,co jest?
-Po prostu się zagapiłam-powiedziała.
-Może ja to zrobię?
-Dzięki,kochanie.
-Nie ma za co.
Zjedli spokojnie kolacje i położyli się spać.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------Po długiej nie obecności pojawił się rozdział. Troszkę krótki,ale po takim czasie trudno trochę wrócic do starej normy i wkręcić się w fabułę.Co tam u was słychać? Trochę czasu minęło,więc napewno dużo sie u was zadziałało. U mnie wiele. Ciężko było w szkole,ale wyszłam na prostą. Mam chłopaka. Wszystko zaczyna się układać i zamiar jest powrócić z pisaniem bloga. Co wy na to? Za czy przeciw?