środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 80

Dzień zlotu.
Była dziesiąta, gdy dopiero Ola wstała. Poszła do łazienki,przemyła twarz i zeszła na dół. Zrobiło sobie śniadania i usiadła przed telewizorem. Koło trzynastej zaczęła się szykować. Dziewczyna mocno podkreśliła oczy i nałożyła błyszczyk na usta. Ola nigdy się lubiła chodzić w makijażu, to po prostu nie w jej stylu. Założyła sukienkę i kurtkę, zabrała torebkę i poszła na autobus. Napisała sms'a do Ani, że już jedzie.
Po kilku minutach podjechał autobus,wsiadła do niego i zaczęła się jej podróż życia. Ola ciąglę miała w głowię ten swój "sen". Był taki REALNY. Nie dawał jej spokoju.
Po godzinie jazdy dojechała. Było już po piętnastej. Ola poszła do Hard Rock Cafe. Jeszcze miała troche czasu do zlotu, więc stwierdziła, że się przejdzie do złotych. Jak to dziewczyna poszła na ciuchy. Później zaszła do restauracji gdzie podawano sushi. Przy wejściu wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-Oj przepraszam, strasznie się spieszę-powiedział nieznajomy.
-Nic się nie stało-uśmiechnęła się i zeszła mu z drogi.
Ola zjadła małą porcję sushi i poszła do Hard Rock Cafe.
 Dziewczyna usiadła przy barze, koło pewnej rudawej dziewczynie.
-Wielka fanka?-spytała
-Noo i to bardzo,a ty?
-Lubię ich,ale jestem tu z powodu...-przerwała-Koleżanka chciała bym przyszła z nią-dodała po pewnym czasie.
-Moja niestety nie mogła przyjść.
-Ach..gdzie moje maniery...Magda jestem-wyciągnęła rękę w stronę Oli.
-Ola, miło mi cię poznać-uścisnęła jej dłoń i się uśmiechnęła.
Naglę po pomieszczeniu rozległ się pisk.
-Ocho,chyba nasi chłopcy się pojawili-odezwała się z uśmiechem Magda.
-Idziemy bliżej?
-Jasne!!!
Cały zlot dziewczyny trzymały się razem i się bardzo dobrze bawiły. Ola po pewnym czasie już nie mogła wytrzymać w dusznym pomieszczeniu, więc postanowiła się przewietrzyć. Na murku zauważyła jakąś postać,dokładnie nie wiedziała kto to bo było ciemno.
-Atmosfera bardzo gorąca,co nie?-odezwał się.
-Ooo tak. Strasznie duszno, aż się w głowię kręci.
-Lepiej może usiądź tutaj koło mnie, nie chciałbym byś mi tu zaraz padła.
Gdy usiadła koło niego dopiero teraz zauważyła, że to Łozo.
-Yyy...Łłłł..Łozo
-Tak, o ilę się nie mylę jak widziałem się dzisiaj rano w lustrze to był Wojciech Łozowski-powiedział z uśmiechem-W sumie dla tak pięknych kobiet,po prostu mów mi Wojtek-dodał po pewnym czasie.
-Ja jestem Ola.
-Piękne imię.
-Dziękuję-zawstydziła się dziewczyna.
-Długo nas słuchasz?
-Tak około od czasu gdy zespół powstał.
-Łał!!! Dziewczyno ty na serio się nieźle wkręciłaś.
-To prawda. Uwielbiam waszą muzykę. Tak jak i całą waszą zgraję.
-No a który ci się najbardziej podoba?
Ola była zaskoczona pytaniem i nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Nie wstydź się, mi możesz powiedzieć-zbliżył się do niej by spojrzeć w jej oczy.
-Ty mi się podobasz najbardziej-powiedziała po pewnym czasie.
-Masz piękne oczy, jesteś cała jak anioł...Ach co ja mówię!
-Wojtek! Chodź!-powiedział Tomson.
-Yyy..tak..już-próbował wrócić do świata rzeczywistego.
Wstał i poprawił sobie koszule. Odwrócił się w stronę Oli.
-Poczekaj na mnie. Gdy zlot się skończy. Bądź tutaj. Proszę-powiedział i poszedł do środka.
Ola nie wierzyła w to co się stało. Powiedział jej,że jest PIĘKNA!!! Dziewczyna szybko poleciała do Magdy,by jej o wszystkim opowiedzieć.
-Serio?! Łoz co coś takiego powiedział-pytała zaskoczona.
-Naprawdę, tak było.
-Ola, ja muszę do...łazienki.
-Okej, ja tu będę jakby co.
Reszta zlotu minęła im bardzo fajnie. Dziewczyny na koniec wymieniły się numerami telefonu i pożegnały.
Ola była rozdarta. Nie wiedziała czy poczekać na Łoza czy lepiej pójść. Usiadła na chwilę na murku, myśli kłębiły jej się... W końcu doszła do wniosku, że pójdzie. Wstała i zaczęła iść w stronę przystanku. Naglę poczuła, że ktoś ją złapał za ramiona i odwrócił ja twarzą do siebie.
-Och, przestraszyłeś mnie-odezwała się Ola.
-Przepraszam, nie chciałem. Czemu nie zaczekałaś?
-Ja...nie wiem. Myślałam, że to może jakiś żart.
-W życiu. Nigdy bym sobie z ciebie nie żartował.
-Yyy...to co teraz będziemy robić?
-Jeśli chciałabyś chciałbym cię zabrać do domu,pokazać jak mieszkam.
-No nie wiem czy powinnam.
-Zaufaj mi, proszę.
-No dobrze.
Wojtek zaprowadził Olę do swojego czarnego Mustanga.
-Jeju, jak mi isę zawsze podobały takie samochody. Są genialne.
-Oo tak, jestem tego samego zdania. Dlatego go kupiłem-uśmiechnął się do niej.
Jazda minęła im bardzo szybko. Rozmawiali ze sobą jakby się znali parę lat. Ola się czuła jakby go już znała. Może to przez ten sen?
Gdy zajechali pod dom Wojtka, był taki sam jak w jej śnie. Dziewczyna coraz bardziej się zastanawiała co się dzieję, że coś jest nie tak.
-Podoba ci się?-spytał Wojtek.
-Jest piękny,cudowny.
Weszli do środka. Ola stanęła jak wryta.
-Hej,co jest? Dobrze się czujesz?



-Teraz uważaj będą dwa schodki-powiedział bardzo opiekuńczym głosem
Weszli po nich,Wojtek otworzył drzwi i jeszcze kawałek prowadził dziewczynę za ręce.
-Teraz możesz otworzyć-powiedział Łozo
-Gdzie ja jestem?-zapytała się Ola
-W moim domu-powiedział Wozzo
Dziewczyna zaniemówiła z wrażenia.Nie mogła uwierzyć,że ona szara myszka jest w domu Wojtka Łozowskiego.
Usiadła na kanapie i rozmyślała nad całą sytuacją...
-Może chcesz coś do jedzenie?-zapytał się Wojtek
-Nie dzięki.Nie jestem głodna-powiedziała dziewczyna
-Jak byś chciała się wykąpać, to na górze pierwsze drzwi po prawej jest łazienka-poweidział Wozzo
-Dzięki,z przyjemnością skorzystam-powiedziała Ola 
Dziewczyna wzięła torbę i zaczęła kierować się w stronę schodów.
-Jak chcesz jakąś bluzkę do spania,to na pewno jest w łazience-powiedział Łozo
-Oki-powiedziała
Dziewczyna po jakimś czasie wyszła i poszła na dół.
-Ładnie ci w tej bluzie-powiedział Wojtek uśmiechając się
-Dzięki.Trochę przyduża-powiedziała Ola
-Może obejrzymy jakiś film?-zapytał się
-A jaki?-zapytała się dziewczyna
-Zaraz poszukamy-powiedział Łozo
Znaleźli jakiś film i zaczęli oglądać.Dziewczyna była tak zmęczona,że zasnęła przy oglądaniu..




-Ola!!! Proszę cię, otwórz oczy!!!
Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała twarz Wojtka.
-Jeju, tobie zaczęła lecieć krew z nosa-przestraszył się i pobiegł po okład.
Ola leżała na kanapie, przejechała palcem i ujrzała krew.
-Ja tu już byłam-powiedziała cicho.
Łozo przyniósł okład, po kilku minutach krwawienie ustało.
-Jeśli chcesz się wykąpać to łazienka jest na górze...
-Pierwsze drzwi po prawo?-przerwała mu.
-Yyy...tak-zdziwił się-Możesz wziąć jakąś koszulkę do spania.
-Dzięki.-uśmiechnęła się i poszła na górę.
Weszła do łazienki, spojrzała w lustro.
-O co tu chodzi? Zaczęła zaglądać do szuflad, wiedziała bardzo dobrze gdzie co jest. Spojrzała na szafkę, była tam ta sama bluza co w tedy. Co raczej w tej wizji. Ola kompletnie nie wiedziała co się dzieje. Wykąpała się i ubrała. Zeszła na dół.
-Nooo noo. Wyglądasz cudownie w tej mojej bluzie.
-Dzięki. Troszeczkę jest przyduża.
-Dla mnie cudownie wyglądasz. Mam pytanie.
-Jakie?
-Masz wrażenie jakbyśmy parę lat już się znali?
-Mam cały czas.
Wojtek stanął twarzą w twarz z Olą.
-Mogę cię pocałować?-spytał po cichu.
Dziewczyna obięła go wokół szyi. Wojtek ją przysunął bliżej siebie i musnęli swoje usta.
-Są takie jak mam w pamięci-powiedział i zaczął ją całować.
Ich pocałunki przeistoczyły się w bardzo namiętne. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
-Kocham cię-powiedział- Jesteś moja,wiem o tym-dodał po pewnym czasie.
-Też cię kocham-odezwała się.
-Coś z nami nie tak? Znamy się raptem kilka godzin. Chodź nie wiem czy to prawda.
Wojtek wziął prawą rękę Oli.
-Masz ślad. Nosiłaś jakieś pierścionki na tym palcu ostatnio?-spytał.
-Nie w życiu. To miejsce na obrączkę.
-Ja miałem dzisiaj i było dla mnie to dziwne. Ja nic nie nosiłem. Miałem dzisiaj przeczucie, że spotkam tą jedyną. I ukazałaś się TY.
-To wszystko jest jak deja vu.
-Oo tak. Mogę cię znowu pocałować?
-Tak, chce byś to zrobił... Chce to z tobą robić...









poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 79

Ania.
Zobaczyłam całe swoje życie przed oczami w tych kilku sekundach. Widzę swoje błędy,których bardzo żałuję. Wiem co muszę zrobić gdy tylko uda mi się...przeżyć.

Samochody się zderzyły. Ania miała wypadek. Została szybko wezwana karetka,była nie przytomna. Jej stan jest dobry,więc nic się nie stanie jej.

18 lat później. Cmentarz.
Nicola.
-Mamo,wiem ile przeszłaś i w ogóle. Ty i ciocia Magda,Ania jesteście bardzo silnymi kobietami. Nie należy wa, się takie życie...dlatego mamo...OBUDŹ SIĘ,TO TYLKO SEN!-powiedziałam ze łzami w oczach.

Dom rodzinny Oli. Dzień kłótni.
Ola obudziła się zapłakana. Rozejrzała się i ujrzała swój pokój z plakatami Afromentala. Spojrzała na swoją rękę i nie było obrączki,podwinęła koszulkę i brak było wszelkich objawów tego by kiedy kolwiek była w ciąży. To wszystko musiało być snem. Spojrzała na zegarek dochodziła północ. Zeszła na dół do kuchni i nalała sobie szklanki wody.

Zakończenie roku.
Ze smutkiem Ola odbiera telefon.
-Hej,idziemy razem do szkoły?-zapytała się Ania
-Tak,to co za godzinę pod twoim domem?-zapytała się Ola
-Oki.To do zobaczenia-odpowiedziała przyjaciółka.
Gdy dziewczyna się ubrała schodzi na dół i pakuje do torebki portfel.
Usłyszawszy kroki na schodach,wyszła z domu i zaczęła się kierować w stronę domu przyjaciółki.
Po chwili spotkała się z nią i szły do szkoły.Ania zauważyła,że Ola jest jakaś smutna,gdyż powinna się cieszyć,bo koniec szkoły jest.Po jakimś czasie dziewczyny zauważyły,że już jest dosyć późno i zaczęły szybciej iść.
W końcu dotarły na miejsce.
Po ustawieniu się słuchały Pani Dyrektor,która jak zwykle mówiła to samo co rok.Gdy zaczęto wyczytywać poszczególnych uczniów za to,że mają pasek czerwony Ola została też wywołana,aby odebrała swoje świadectwo.Niestety ona nie cieszyła się z tego,gdyż nie była w humorze.
Po tym jak usiadła na miejscu
-Gratuluje ci też bym chciała,ale ja nie jestem zbyt dobra do nauki-powiedziała uśmiechając się Ania
-Dzięki.Jak ty byś zaczęła się uczyć to razem ze mną była byś wyczytana-powiedziała Ola
-No tak,ale ja jestem zbyt leniwa i mam lepsze rzeczy do robienia-odpowiada.
Po tym trochę poprawił się Oli humor,ale niestety dalej dręczy ją ta cała sytuacja ze zlotem.
-Hej,Ola co się dzieję?-spytała z troską Ania.
-Miałam bardzo dziwny sen.
-O czym?
-O mnie, o tobie, o jakieś Magdzie, no i o chłopakach z Afromental.
-No to bardzo fajny-ucieszyła się.
-On tak jakby wydarzył się naprawdę.
-Oj Ola,nie przeżywaj tego aż tak. To tylko sen. Lepiej mi powiedz, z którym byłam?
-Z Dziamasem.
-Serio?! Szkoda,że on naprawdę się nie wydarzy. A jak ze zlotem?
-Nie mogę. Mam szlaban za marzenia.

Dziewczyny doszły do domu Oli. Pożegnały się i poszły do swoich domów. Dziewczyna weszła do salonu i zobaczyła ojca. Od razu zaczęła się kierować do swojego pokoju.
-Olu,poczekaj. Związku z twoim dobrym świadectwem,twój szlaban jest nie aktualny.
 Dziewczyna się strasznie ucieszyła od razu poleciała szykować ciuchy i zadzwoniła do Ani z informacją.
-Nie uwierzysz-odezwała się Ola.
-Co się stało?
-Jadę na zlot-zaczęła piszczeć z radości.
-To świetnie!! Masz już ciuchy?
-Nie,właśnie szukam.
-To jak będziesz miała już wybrane to wyślij szybko fotkę.
-Oki.
Ola rozłączyła się. Grzebała w swojej szafie z dobre dwie godziny. W końcu zdecydowała się,że założy białą sukienkę i do tego jeansową kurteczkę. Zrobiła fotkę i wysłała Ani.

Jest świetna!!!! Będziesz cudownie w niej wyglądać :) 
                                                                                            Ania.




niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 78

Sala.

Ola spała w łóżku. Była bardzo wykończona po porodzie. Do sali wszedł Wojtek i usiadł koło jej łóżka. Po kilku minutach dziewczyna się obudziła.
-Cześć,kochanie-odezwał się Wojtek.
-Hej,gdzie one są?-spytała od razu.
-Nie wiem-powiedział ze smutkiem  Wojtas,nie wiedział jak ma powiedzieć swojej ukochanej,że tylko jedna dziewczynka przeżyje.
-Jak to nie wiesz?!-wydarła się na cały oddział-Ja chce moje dzieci!
-Uspokój się,Ola.
-Nie będę spokojna,ja chce dzieci moje-zaczęła płakać-Ja chce moje córeczki...
Wojtek mocno przytulił Olę i wyszeptał jej do ucha,że bardzo ją kocha.
Do sali weszła pielęgniarka przynosząc małą dziewczynkę.
-Gratuluję córeczki-powiedziała z uśmiechem i podała ją Oli.
-Ale ona śliczna-powiedziała z uśmiechem-A gdzie druga?-dodała.
-Niestety ona nie przeżyła.
-To nie może być prawda!-zaczęła krzyczeć,że aż maleństwo zaczęło płakać.

18 lat później. Cmentarz.
Na nagrobku było napisane..
Isabella Łozowska.

Ola miała oczy we łzach,przez te kilka lat wiele rzeczy ją spotkały. Były dobre i złe,ale większość są okrutne.

Nicola.
Podeszłam do mamy,wiem,że tego nie powinnam zrobić. To zniszczy nawet i mnie,ale wiem jak ją to zniszczyło,ciocie Anię,ich przyjaźń.... Ciocia Magda jest już coraz słabsza,nawet nie wiem czy dożyje do narodzin swojego wnuka.. Mikołaj jest kochany,chce być z nim,ale gdy patrzę na te trzy kobiety,które kiedyś musiały tyle razy postawić się przeciw przeciwności losu,jest mi ich żal...
Ich życie powinno potoczyć się inaczej,zostały zniszczone przez swoich mężów (tak mi się wydaję).
Podeszłam do mamy,przytuliłam ją i pocałowałam w policzek...
-Kocham cię,mamusiu..
Ona się tylko uśmiechnęła,w jej oczach była pustka,tak jak i teraz w moim sercu...
Będę tego żałować,ale muszę to zrobić.
-Mamo..
-Tak,córeczko?-spytała.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wybaczcie,że tak długo,ale brak czasu i krótki jest dlatego że niestety taki wątek.. Jutro pojawi się następny albo jeszcze dzisiaj wieczorem.

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 77

Następny dzień.
Ola przygotowywała śniadanie. Czuła,że jest z nią słabo,ale nie chce martwić Wojtka. W końcu dopiero co wróciła ze szpitala,więc to jest normalne. Do kuchni wszedł jej ukochany,podszedł do niej,objął ją i pocałował.
-Co na śniadanko?-spytał z uśmiechem.
-Omlet. Pasuje?
-Oczywiście,że tak.
Zasiedli do stołu i zaczęli jeść śniadanie.
-Muszę niestety teraz jechać do Domu Pracy Twórczej,bo musimy omówić z chłopakami pewną kwestie. Dasz sobie radę?
-Dałam sobie dwa dni,więc kilka godzin mnie nie zbawią.
-Wrócę jak najszybciej.
-Dobrze.
Wojtek poszedł na górę się ubrać,po chwili wrócił już gotowy do wyjścia. Podszedł do Oli i ją pocałował.
-Uważaj na siebie-powiedział.
-Jak zawsze. Do później-pocałował ją w czoło i wyszedł.
Ola wzięła telefon i zadzwoniła do Ani.
-Hej! Grzesiek już wyszedł?-Spytała.
-Tak,wyszedł.
-Przyjedziesz do mnie,pogadać?
-Jasne,już zaraz wpadnę do ciebie.
-To czekam-powiedziała Ola i się rozłączyła.

18 lat później. Cmentarz.
-Nicola nie powinnaś tutaj z nami przychodzić-upierał się Mikołaj.
-Wierzysz w te zabobony?
-Po tym co teraz wiem,TAK. Nie powinnaś tu przychodzić.
-Ona by tego chciała i ona mnie będzie chronić,tak jak i w tedy-powiedziała ze smutkiem Nicola i spłynęła jej łza.
-Proszę cię,nie płacz-przytulił ją bardzo mocno.
-Dzieciaki idziecie?-spytała się Ola.
-Tak,mamo-odezwała się Nicola.
Wojtek,Ola,Tomek,Magda,Mikołaj i Nicola szli alejkami między grobami. Pogoda była bardzo ponura. nad niebem ciążyły chmury burzowe i tylko patrzeć jak spadną pierwsze krople wody. Było chłodno i wilgotno,a sam fakt bycia w taką pogodę na cmentarzu pogarszał humor.
-Teraz powinniśmy skręcić w alejkę 23A?-spytała Ola.
-O ile pamiętam to 24A-odezwał się Tomek.
-Tata ma rację-powiedział Mikołaj.
-Musiało mi się coś pomylić-stwierdziła Ola i zaczęli dalej iść.
Po kilku minutach dotarli do nagrobka. Zauważyli świeże kwiaty i znicze. Nicola usiadła na ławeczce,bo ciąża ją wykańczała.
-Mamo,wyczyścisz nagrobek?-spytała Nicola.
-Już,miałam to właśnie zrobić.
-Ja zawsze to robię,ale teraz nie mam za bardzo jak-powiedziała ze smutkiem.
-Córeczko,nie smuć się. Nic się nie stanie jak ja to zrobię.
Ola zaczęła odgarniać liście i wycierać marmur,w tym odkrywając napis....

Dom Wojtka (Teraźniejszość)
Do domu weszła Ania.
-Hej,już jestem! Przepraszam,że tak długo,ale były korki-szła powoli do salonu-Ola! Gdzie jesteś?-dodała.
Weszła do kuchni i zobaczyła ją leżącą na podłodze. Ania wyjęła szybko telefon i zadzwoniła po karetkę i potem do Wojtka.
Po jakiś 20 minut wszyscy znaleźli się w szpitalu,Olę skierowano od razu na bardzo szczegółowe badania.
Ania siedziała w poczekalni jak na szpilkach,strasznie się martwiła o swoją przyjaciółkę.
-Czemu mi nic nie powiedziała?-spytał się obudzony Wojtek.
-Nie wiem,powiedziała mi,że jak wrócisz to ci powie. Myślałam,że to zrobiła-zaczęła się tłumaczyć.
-Jak widzisz nie zrobiła!!!
-Wojtek uspokój się-podszedł do niego Tomek-To nie jej wina,że Ola ci nic nie powiedziała. Ufała jej i uwierzyła w to co ona powiedziała-dodał.
Ania zaczęła płakać,czuła się temu wszystkiemu winna.
-Wojtek,usiądź i się uspokój-powiedział Tomek.
-Ty byś był spokojny,jakby Magda była tam zamiast niej!-wydarł się.
-Przynajmniej bym się na całą poczekalnie nie wydzierał.
Podszedł do nich Grzesiek.
-Hej,kochanie. Nie płacz,proszę.
-To moja wina-wyszeptała Ania.
-Nie twoja,nic nie mogłaś na to poradzić-powiedział Grzesiek i ucałował ją w policzek.
Po pewnym czasie przyszedł do nich lekarz.
-Gdzie jest ojciec dziecka?-spytał.
-Tutaj-pokazał Tomek.
-O co chodzi?-spytał Wojtek wstając.
-Chciałem tylko poinformować,że musimy zrobić cesarkę i postaramy się uratować obydwie pańskie córki-powiedział lekarz i poszedł na salę operacyjną.
-Co?! Jak to dwie?-spytał zdziwiony Tomek.
-Jjjaaa sam...o tym..nie wiedziałem-wyjąkał Wojtek i usiadł.

Sala operacyjna.
Ola leżała nieprzytomna,jej puls od czasu do czasu był na poziomie krytycznym. Jednego dziecka zanikał już puls.
-Doktorze,musimy wybrać które-powiedziała pielęgniarka.
-Staramy się obydwie uratować-oznajmił lekarz.
Oli podpięto kroplówki,przygotowano do zabiegu. Lekarz zaczął robić nacięcie u dołu brzucha....

Mieszkanie Tomka.
Magda zmywała naczynia,gdy nagle jakby ktoś obrywał ze skóry dziecko,słyszała płacz. Szybko podbiegła do łóżeczka malca i wzięła go na ręce, próbowała go uspokoić na różne sposoby,ale nic nie działało.

Sala operacyjna.
Pierwsze dziecko zostało wyjęte,drugie jeszcze było w macicy i z ledwością bił jego puls. Lekarz szybko się zabrał za to by dziecko uratować. Pierwsze dziecko po dłuższym czasie w końcu zaczęło płakać,ale miało małą szanse przeżyć...tak jak i to drugie...

Poczekalnia szpitalna.
Ania nie mogła wytrzymać już tej presji,tej całej sytuacji! Zabrała kluczki Grześkowi od auta i wsiadła. Zaczęła jechać byle gdzie. Na skrzyżowaniu ruszyła szybko,z piskiem opon,przy tym nie zauważając samochodu z prawej strony...

Sala operacyjna.
Drugą dziewczynkę udało im się wyjąć. Ledwo co żyła,zaczęła płakać. Lekarz szybko poleciał do poczekalni.
-Mam dla pana złą wiadomość.
-Jaką?
-Musi pan wybrać,która z bliźniaczek ma przeżyć.
-Czemu?
-Jedna i druga jest bardzo słaba,ale jedna z nich ma większą szanse przeżycia dzięki siostrze,która odda narząd. Nie wytworzyły im się po dwa narządy. Za wcześnie to wszystko się wydarzyło. Nie było czasu dla rozwoju. Jaka pana jest decyzja?
-Niech zostanie ta,która ma największą szanse przeżycia-powiedział po pewnym czasie Wojtek i zaczęły mu spływać łzy....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Jak wam się podoba rozdział? Co sądzicie o tym wątku? Nie możecie się doczekać kolejnego? W sumie ja też jestem zaskoczona tym wątkiem. Proszę o komentarze,które pobudzą do pisania jeszcze lepszych rozdziałów z jeszcze ciekawszymi wątkami ;)

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 76

18 lat później.
Nicola z Mikołajem byli u lekarza.Sprawdzono czy ciąża się dobrze rozwija i jaka jest płeć dziecka.
-Denerwują się państwo?-spytał doktor.
-Trochę-odezwała się Nicola.
Lekarz robił USG i patrzył na monitor.
-Hmmm...jeśli się nie mylę...To chłopiec,gratulacje.
-Czyli miałam dobre przeczucie-uśmiechnęła się Nicola.
-To nasz syn-powiedział Mikołaj i ją pocałował.


(Teraźniejszość)Lotnisko.
Cała Afro rodzinka zebrała się na lotnisku.Żony,dziewczyny chłopaków pożegnały się z nimi.
-Na pewno dasz sobie rade z nim?-spytała Magda.
-Tak.Nie martw się.Poradzę sobie z nim-powiedziała Ola i się uśmiechnęła do niej.
-Dzięki,że się nim zajmiesz.Jesteś wspaniałą!
-Oj,nie przesadzaj.
Dziewczyny przytuliły się na pożegnanie i Magda poszła do swojego synka i Tomka.Do Oli podszedł Wojtek.
-Będę tęsknić za tobą-powiedział opierając czoło o jej i pocałował ją.
-Ja też będę tęsknić-po policzku poleciała jej łza.
Wojtek otarł ją i pocałował Ole.
-Mówiłem,że mógłbym...
-Nie,nie mógłbyś-przerwała mu.
-Kocham cię,Olu.
-Ja ciebie też kocham,Wojtuś-pocałowali się ostatni raz przed wyjazdem.
Podeszła do nich Magda z Tomkiem.
-Będę tęsknić za nim-odezwała się Magda podając Mikołajka Oli.
-Będzie bezpieczny pod moją opieką.
-Wiem,kochana-powiedziała Magda i ją przytuliła.
-Oby wam się udała podróż.
-Napewno będzie udana-odezwał się Tomek.
-Zbieramy się,bo zaraz nam odleci samolot-powiedział Alek.
-Już idziem.
Zespół zaczął się kierować w stronę bramek.

Dom Wojtka.
W czasie drogi do domu Mikołajek zasnął. Ola przeniosła go z fotelika do łóżeczka,które przywieźli Magda i Tomek. Poszła do kuchni i zaczęła robić sobie jedzenie. Nagle poczuła straszny ból brzucha,który ją zgiął i upadła na podłogę. Był bardzo silny,z ledwością na czworaka poszła po komórkę i zadzwoniła do Ani.
-Błagam cię przyjeżdżaj,szybko-mówiła przez zaciśnięte z bólu szczękę.
-Co jest? Już jadę.
Po kilku minutach Ania zjawiła się w domu. Zobaczyła Olę leżącą na podłodze.
-Ola co jest?
-Strasznie mnie boli.
-Zabieramy cię do lekarza.
-Musisz wziąć Mikołaja.
-Wezme,gdzie masz klucze od swojego auta?
-Leżą na stole.
Ania poszła szybko po nie i po Mikołajka. Ola z ledwością doszła do samochodu. Chłopczyk został zapięty w pasy i dziewczyny pojechały do lekarza.
Weszły do szpitala i szybko Ania udała się do recepcji. Lekarze zajęli się Olą,a dziewczyna czekała z Mikołajkiem w poczekalni. Po kilku minutach przyszedł doktor.
-Jak ona się czuje?
-Jest bardzo osłabiona,dziecku na szczęście nic nie jest.Gdyby panie się nie zjawiły w czasie doszłoby do przedwczesnego porodu,przyjaciółka mogłaby się wykrwawić na śmierć.
-Jeju,a czym to mogło być spowodowane?
-Stresem,może czegoś się bała albo po prostu organizm może nie chciał dalej dotrzymywać ciąży,nie wiem na razie czym to było spowodowane.
 -A musi zostać w szpitalu?
-Przynajmniej na dwa dni.
-Mogę ją odwiedzić?-spytała Ania.
-Oczywiście,że tak. Tylko proszę krótko. Jest strasznie osłabiona.
Dziewczyna poszła do pokoju gdzie Ola leżała.
-Hej,jak się czujesz?
-Bywało lepiej. Podobno mam tu zostać?
-Tak,musisz nawet.
-Ale kto się zajmie Mikołajem?
-Ja to zrobię.
-Ania,przecież ty..
-Dam sobie radę-przerwała jej.
-Kochana jesteś.
-Wiem. Trzymaj się i odpoczywaj. Aaaa....mam zawiadomić Wojtka?
-Nie,nie teraz.
-Ja bym go poinformowała.
-Lepiej teraz nie. Mają koncert i musi być na tym skupiony.

Przygotowania do koncertu.
-Hej,Wojtek! Co jest?
-Nie wiem,mam dziwne przeczucie jakby coś było nie tak w domu-powiedział przygnębiony.
-Gdyby tak było to by Ola zadzwoniła albo Ania-powiedział Alek.
-No wiem,ale jednak...
-Stary dobrze jest. Za dwa dni znowu zobaczysz swoją dziewczynę.
-Możemy wreszcie zrobić tę próbę!-krzyknął Lajan.
-Już idziemy-powiedzieli obydwoje.

Mieszkanie Oli. (Wieczór)
Ania zagrzała butelkę z mlekiem i nakarmiła Mikołaja. Położyła go do łóżeczka i sama poszła spać. Była wykończona. Nie zdawała sobie sprawy z tego,że opieka nad dzieckiem jest taka męcząca. Nie widamo kiedy zasnęła.
koło drugiej w nocy obudził ją płacz dziecka. Z ledwością wstała i zaczęła się nim zająć. Kolejna pobudka była dwie godziny później i następna też... Mikołajek tęsknił za swoimi rodzicami,czuł że ich nie ma.

Dwa dni później.
Ola wyszła ze szpitala w sam raz na powrót chłopaków. Pojechała razem z Anią na lotnisko. Zauważyła,że jej przyjaciółka jest wykończona.
-Tak ci dał w kość?-spytała Ola.
-No tak troszkę.-skrzywiła się.
-Teraz będziesz mogła odpocząć-uśmiechnęła się.
-O tak. Marzę tylko o śnie.
Ania zaparkowała samochód i dziewczyny poszły na lotnisko. Musiały poczekać trochę,bo lot był opóźniony.
Po pewnym czasie zjawili się chłopcy. Ola od razu pobiegła do Wojtka i się do niego przytuliła.
-Jak dobrze,że już jesteś-odezwała się.
-Jak dobrze mieć cię w ramionach. Cały pobyt miałem dziwne przeczucie,że jest coś nie tak. Wszystko było w porządku?-spytał.
-Oczywiście,że tak-skłamała Ola.
-To dobrze-przytulił ją.

Tomek z Magdą szybko poszli po swojego synka za którym bardzo się stęsknili.

Alek szedł powolnym krokiem,gdy nagle podbiegł do niego Michałek.
-Cześć synku.Co ty tutaj robisz?-spytał zaskoczony.
- Bardzo chciał przyjechać po ciebie na lotnisko-odezwała się Luiza.
-Stęskniłeś się co?
-Tak-powiedział Michałek.
Cała trójka zebrała się i pojechała do Alka domu. Baron przygotował kolacje i razem zjedli. Po pewnym czasie Michałek usnął na kanapie.
-To ja go jutro odbiorę-powiedziała Luiza kierując się w stronę drzwi.
-Luiza.
-Tak?-odwróciła się do niego.
-Zostań.
Zrobił krok bliżej do niej. Ich twarze były bardzo blisko siebie. Zaczęli się całować. Przeszli do jego sypialni. oparł ją o ścianę i zaczęli się całować. Na chwile Alek przerwał i oparł czoło o jej.
-Nigdy nie przestałem cię kochać-wyszeptał.
Rzucili się na łóżku i spędzili razem upojną noc...

Dom Wojtka.
Wrócili razem do domu. Ola przygotowała jedzenie,gdy miała zamiar zrobić herbatę i wzięła kubek do ręki nagle jej upadł.
-Ola,co jest?
-Po prostu się zagapiłam-powiedziała.
-Może ja to zrobię?
-Dzięki,kochanie.
-Nie ma za co.
Zjedli spokojnie kolacje i położyli się spać.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------Po długiej nie obecności pojawił się rozdział. Troszkę krótki,ale po takim czasie trudno trochę wrócic do starej normy i wkręcić się w fabułę.Co tam u was słychać? Trochę czasu minęło,więc napewno dużo sie u was zadziałało. U mnie wiele. Ciężko było w szkole,ale wyszłam na prostą. Mam chłopaka. Wszystko zaczyna się układać i zamiar jest powrócić z pisaniem bloga. Co wy na to? Za czy przeciw?