sobota, 21 września 2013

Rozdział 73

Mieszkanie Alka.
Do salonu wszedł Michałek i podszedł do mamy.
-Mamusiu,czy tatuś może jechać z nami?-spytał.
-Niestety nie.Musi tu zostać i pracować.
Michałek posmutniał.
-Ale będziesz mógł go odwiedzać-odezwała się Luiza.
-Jak to?-spytał Alek.
-Zostajemy w Warszawie.
-Będę mógł odwiedzać codziennie!
-No,jasne-powiedział Alek-Spakować rzeczy?-dodał.
-Nie,trzeba.Mam inne jego ciuchy.To my może już pójdziemy...Musimy się jeszcze rozpakować.
-Skąd nagle ten powrót?
-W końcu mogłam tu wrócić.
-Nie rozumiem.
-Opowiem ci to może kiedy indziej.

Następny dzień.
Kawiarnia.
Ania spotkała się z Jankiem.Zamówili kawę i po ciastku.
-Bez błota lepiej wyglądasz-odezwał się Janek.
-Dzięki-odpowiedziała mu i się uśmiechnęli-To co tam u ciebie?-dodała po pewnym czasie.
-U mnie...Dobrze.
-Czyli?Masz dziewczynę itp.?
-Nie,nie mam.Mam samochód,jak już wiesz i mieszkam teraz w Warszawie.
-Naprawdę?!
-Jakieś trzy miesiące temu.
-Jestem w szoku!Myślałam,że będziesz mieszkać w naszej "wsi".
Janek nie odzywał się.
-Przepraszam cię...Ja nie chciałam..
-Nie trzeba-przerwał jej.
-Czuję się jak skończona kretynka-odezwała się Ania.
-Ty?!
-Tak,ja!
-Pierwszy raz słyszę,że przyznajesz się do błędu.
-Tak?
-Zawsze zadzierałaś nosa i twierdziłaś,że masz rację..dlatego zawsze wolałem Olkę pod tym względem.
-Chciałeś się spotkać,by wytykać mi błędy z przeszłości?-spytała zdenerwowana Ania.
-Nie!Chciałem tylko pogadać.
-Jakoś ja już nie mam ochoty-powiedziała i wstała.
Wyszła z kawiarni i zaczęła iść w stronę domu.Po chwili usłyszała,że Janek ją woła.
-Nie chce z tobą gadać!-krzyknęła.
Janek złapał ją za rękę i zatrzymał.
-Puść mnie!-krzyczała.
-Daj mi coś powiedzieć.
-Nie!
Oparł ją o ścianę i spojrzał jej w oczy.
-Zawsze mi się podobałaś-powiedział Janek.
-Co?!Ty zawsze uganiałeś się za Olką!Przestań mi mówić...
Chłopak pocałował Anię.Po chwili odsunął się od niej.
-Ja mam chłopaka!Jeśli..-przerwała i popłynęła jej łza.
-Ja,ja..Nie dowie się.
-Co?!Jak możesz to wiedzieć niby?Jeśli śledzili mnie paparazzi i napiszą o tym w gazecie.
-Niby czemu mieli by cię śledzić?
-Moim chłopakiem jest Dziamas z Afromental.Mówi ci coś to?
-Ty też z nimi!
-Tak!

Dom Wojtka.
Ola siedziała w salonie i oglądała telewizję.Po pewnym czasie zadzwonił jej telefon.Gdy spojrzała na ekran wyświetliło się imię Ani,odebrała.
-Hej!-powiedziała Ola.
Po drugiej stronie usłyszała,że Ania płacze.
-Co się stało?
-Jjjaaa,ja się całowałam...
-To nic złego,że się całowałaś..
-Ale z Jankiem!-przerwała jej.
-Co?!Z jakim Jankiem?
-Ten co się za tobą uganiał.
-Z nim?Nie wierzę!
-To uwierz!Jak ja to mogłam zrobić Grześkowi!
-Ania,uspokój się!
-Jak mam się niby uspokoić!Całowałam się z innym!
-Ale ty z nim czy on ciebie?
-Co?!Wypowiedz się normalnie.
-Ty go całowałaś czy on ciebie?
-On mnie,ale..-przerwała.
-Ale co?
-Ja go nie odepchnęła od siebie i...podobał mi się...
-Ty nie chcesz mi powiedzieć,że...
-Ja sama już nie wiem-przerwał jej Ania.
-Zastanów się nad tym i to bardzo dobrze!Przecież kochasz Grześka.
-Tak,ale po tym....Ja już sama nie wiem.
-Najlepiej będzie jak się zastanowisz i jutro podejmiesz decyzje.
-Chyba masz rację,a jak tam u ciebie?
-Jakoś leci.Wojtka nie ma,więc jestem teraz sama i oglądam telewizję.
-Samotnie spędzasz czas.
-O tak!Muszę trochę pobyć sama ze sobą.
-Ty?Hmmm...Coś mi tu nie pasuje,coś się stało z tobą albo jesteś chora!
-Nie!Gdyby ciebie nikt nie odstępował na krok,to też byś miała dość.
-Nie przesadzaj!Wojtek po prostu martwi się i jest opiekuńczy.
-Wiem.
-A widziałaś się tak w ogóle z Kasią?
-Nie.Odkąd zerwała z Alkiem to nie,a po drugie mam inne nauczanie,więc się z nią nie widzę,a czemu pytasz?
-A tak byłam ciekawa co tam w ogóle u niej.
Do domu wszedł Wojtek.
-Ja już muszę kończyć,pogadamy później-powiedziała Ola.
-Dobra,cześć.
-Pa.
Ola zakończyła rozmowę i wstała z kanapy.
-Hej!Jak tam było?
-A nawet,nie było Tomka i Alka.
-Czemu?
-Tomek musiał się zająć małym,a Alek to nie mam bladego pojęcia.
-Dziwne.
-Ale wiesz co?Mam mały pomysł-powiedział Wojtek obejmując Olę.
-Jaki?
-Może byśmy tak spędzili dzisiaj ten dzień tak we dwoje?
-Co masz na myśli?-spytała z uśmiechem.
-Może jakieś wyjście do kina?
-Dawno nie byliśmy,więc z miłą chęcią-powiedziała i pocałowała go.

Mieszkanie Tomka.
Mikołajek cały czas płakał,Tomek nie miał już żadnego pomysłu jak go uspokoić i się załamał.Po kilku minutach ktoś zapukał.Otworzył i był to Alek.
-O hej!-powiedział Tomek.
-Hej!Co tak ten mały płacze?
-Nie wiem.Ja już się poddałem-odezwał się zrezygnowany.
-Weź go na ręce i spróbuj uciszyć.
-Myślisz,że się uda?
-Musisz spróbować.
Tomek zrobił tak jak polecił Alek.Po pewnym czasie malec się uciszył.
-Miałem rację-powiedział zadowolony z siebie Alek.
-To był fart.
-Taaa.
-A gdzie jest Michałek?
-Luiza zabrała go-powiedział trochę smutny.
-Jak to?
-Zjawiła się w domu i chciała go zabrać.
-Znowu zabrała go do Niemiec?
-Nie,są w Warszawie.Mają tu zostać.
-A wytłumaczyła ci to wszystko?
-Chciała,ale nie chciałem tego słuchać.
-Co?!Nie chciałeś się dowiedzieć czemu tak nagle odeszła?
-Jakoś nie.To kiedy Magda wraca?
-Jutro.

Dom Wojtka.
Ola przebrała się w dżinsy i bluzkę czarna z nadrukiem.Zrobiła sobie jeszcze lekki makijaż i poszła na dół gdzie Wojtek już na nią czekał.
-Pięknie wyglądasz-powiedział i pocałował ją.
-Dziękuję i ty też-uśmiechnęli się do siebie.
Wyszli z domu i pojechali do kina.Obejrzeli film i wybrali się do restauracji.Zamówili jedzenie i wino.
-To za co toast?-spytała Ola.
-Za nas,by zawsze było tak dobrze jak jest-powiedział Wojtek i stuknęli kieliszkami.

Mieszkanie Oli.
Ania siedziała w pokoju i rozmyślała nad dzisiejszą sytuacją.
-Jak ja mogłam coś takiego zrobić?!Jestem głupia!-rozmyślała.
Po pewnym czasie zadzwonił dzwonek.Poszła otworzyć i zobaczyła Janka w progu.
-Cccoo ty tut...-przerwał jej pocałunkiem.
-Ja cię kocham,Aniu.Nie bądź z tamtym tylko ze mną.
-Ale ja..-przerwała i rozpłakała się.
-Podejmij decyzje kogo chcesz.
-Ty się tak nagle pojawiłeś,a..
-Ale nie możesz o mnie zapomnieć?
-Może.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was i to bardzo,że nie było tyle czasu nowego rozdziału.
Następny będzie jak najszybciej się da.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 72

Trzecia rano.Mieszkanie Tomka.
W mieszkaniu rozległ się płacz Mikołajka.Tomek z ledwością wstał z łóżka i poszedł do malca.Wziął go na ręce i poszedł przyszykować mleko.Po kilku minutach nakarmił malca i poszedł spać.

Ranek.Dom Wojtka.
Ola siedziała przy stole i piła herbatę.Po chwili przyszedł Wojtek i usiadł koło niej.
-Powiesz mi co się stało,w tedy przy samochodzie?-spytał.
-Ja...nie chcę o tym mówić.
-Nie wygram?
-Nie.Wojtuś,ja naprawdę nie chcę o tym mówić.
Westchnął.
-Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy?-spytała Ola.
-Nie.
-Pogódź się z tym,że nie chcę o tym mówić.

Mieszkanie Alka.
Alek z Michałkiem jedli śniadanie.W pewnym momencie ktoś zadzwonił dzwonkiem.
-Och,pójdę otworzyć.
-Ciekawe kto to?-spytał Michałek idąc za Alkiem.
-Zaraz się dowiemy.
Otworzył drzwi i ujrzał Luizę.Alek się strasznie zdziwił.
-Mamo!-krzyknął Michałek i przytulił się do niej.
-Cześć,słoneczko.
-Tęskniłem za tobą.
-Ja za tobą też,synku-uśmiechnęła się do niego.
Wstała i popatrzyła na Alka.
-Ja..
-Nie rozumiem cię-przerwał jej-Pojawiasz się i znikasz,dajesz o sobie znak życia i znów pewnie uciekniesz-dodał.
-Ja...
-Rób to co miałaś zamiar i idź-przerwał jej znowu.

Cztery i pół lat temu.
Alek wrócił uradowany do domu.Gdy wszedł było strasznie cicho.
-Luiza!-krzyknął.
Nikt mu nie odpowiedział.Sprawdził wszystkie pokoje i jej nie było.Wszedł do kuchni i zobaczył list.Otworzył kopertę i zaczął czytać.

Kochany,Alku
Trudno mi było to zrobić,ale musiałam.Wyjechałam i proszę cię byś mnie nie szukał.Wiedz jedno,że zawszę cię kochałam i będę.
Ps.Nie szukaj mnie!
                                                                                              Luiza.

Alek się załamał po tym co przeczytał.

Mieszkanie Alka.(Teraźniejszość)
-Michałku,zostaw nas samych.
-Dobrze.
-Alek wybacz mi.Ja nie chciałam tego robić.-powiedziała i zaczęły jej płynąć łzy-Kocham cię-dodała.
-Co sobie wyobrażasz?Po tym co zrobiłaś?Myślisz,że wrócę do ciebie od tak!
-Nie,ale chce byś to wiedział.Zostałam zmuszona do tego.
-Mam ci w to uwierzyć?
-Tak.

Mieszkanie Tomka.
Po całej prawie nie przespanej nocy,Tomek ledwo co się trzymał na nogach.Chciał pojechać do Magdy,więc zadzwonił do Oli by popilnowała Mikołaja.
-Cześć!
-Hej!Jak tam ci idzie?-spytała.
-Nawet,nawet.Mam do ciebie prośbę.Mogłabyś się zająć Mikołajem,oczywiście razem z Łoziną.
-Yyy...Jasne.Zaraz będziemy.
-To cześć.
Po dziesięciu minutach zjawili się.
-Jak dobrze,że już jesteście-powiedział zadowolony Tomek.
-Od razu wsiedliśmy w samochód jak zadzwoniłeś-odezwał się Wojtek.
-Ja będę za godzinę,bo chce jechać do Magdy.
-Spoko.Jedź.
-Dzięki-poklepał kumpla po plecach i wyszedł.
-To może..-zaczął Wojtek.
-Nawet o tym nie myśl!
-Niby o czym?
-Już wiem co ci chodzi po głowie.
-Jesteś tego pewna?-spytał i pocałował ją.
Mikołajek zaczął płakać.
-Ja nie wezmę na ręce.
-Och,może już więcej razy się to nie przydarzy.
-Ja nie jestem tego pewna.
-Lepiej żebyś ty go wzięła na ręce,bo ja to niezdarny jestem.
-Taaa.Nie wymyślał wymówek na poczekaniu.

Park.
Ania szła przez park w stronę sklepu.Nagle potknęła  się i upadła na ziemię.Ktoś ją podniósł.
-Jak zwykle jesteś niezdarna-usłyszała głos za plecami.
Odwróciła się i zobaczyła swoje kumpla,Janka.
-O jeju!Cześć!Jakie miłe spotkanie-mówiła zachwycona.
-Dla kogo miłe to miłe.Raczej dla ciebie nie,bo wyglądasz okropnie teraz-powiedział z uśmiechem.
Ania spojrzała na siebie i zobaczyła,że jest cała w błocie.
-Jak zwykle jestem ofiarą losu-odpowiedziała mu z uśmiechem.
-Nie przesadzaj.
-Pierwsza gimnazjum,gdy wylałam na ciebie cały napój,bo się wystraszyłam,że coś spadło.
-To raczej ja miałem pecha.A pamiętasz jak zapatrzyłaś się na jednego chłopaka jak biegłaś i wpadłaś w krzaki?
-Nie przypominaj mi tego!To było straszne.
-Ale śmieszne-powiedział z uśmiechem Janek-To gdzie się wybierałaś?-dodał.
-Miałam do sklepu,ale w tym stanie raczej to odpada.
-Jak chcesz mogę cię podwieś do domu,to nie będziesz ludzi straszyć.
-Kusząca propozycja.
-To jak?
-Zgadzam się.
Poszli do samochodu Janka i pojechali do mieszkania Oli.Weszli do środka.
-Ale ładne masz mieszkanko-powiedział.
-Dzięki.Mieszkam razem z Olą,ale teraz jej tu taj częściej nie ma niż jest.
-To gdzie śpi?
-U Wojtka.
-Czyli kogo?
-Jej nowego chłopaka i ojca jej dziecka.
-Co?!Ma dziecko?
-Yyy...Muszę się wykąpać.
-Ania odpowiedz mi!
-Jest w ciąży w Wojtkiem.
-W tym wieku?!
-Ma dziewiętnaście lat i może robić co chce.
-Ale ona...
-Janek,ona już nie będzie z tobą!
-Wiem,ale..ja ją ciągle kocham.
-Raczej,dalej się podkochujesz.Nawet nie byliście parą.
-To przez tego chłopaka!
-Tak jest po prostu i tyle.Nie było wam przeznaczone.Teraz wybacz,ale muszę zmyć ten brud.
Po dwudziestu minutach wyszła z łazienki świeża i pachnąca.
-Wypiękniałaś po takim czasie-odezwał się Janek.
-Co?!
-Yyy...Nic.Bierzesz dalej?
-Nie!Możesz mi o tym nie mówić!
-Wybacz,myślałem-przerwał.
-Spoko.Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.Może jutro się umówimy na kawę,bo teraz nie mam czasu.
-Jasne,z miłą chęcią.

Mieszkanie Tomka.
-Ola pójdź do niego!
-Nie!
-Tak.
-Ty nie wiesz jak to jest,gdy...-przerwała i poszła do Mikołajka.
Wahała się jeszcze chwilę czy wziąć malca na ręce,ale w końcu to zrobiła.Miała go na rękach i nic nie widziała.Odetchnęła z ulgą.
-Było tak źle?-spytał Wojtek.
-Jesteś okropny!Idź rób mleko.
-Co mam zrobić?
-Mleko w proszku.
-Yyy...
-Radzę ci się uczyć,bo ciężko będzie.
-A pomożesz mi?
-Dobra.
Przygotowali razem mleko dla malca i nakarmili go.Po kilku minutach zasnął.Odłożyła go do łóżeczka i usiedli na kanapie.
-Myślałem,że jest łatwiej-odezwał się Wojtek.
-Czyli nocne wstawanie należy do mnie?
-No nie.Raz ja,raz ty.
-Już to widzę.
-Nie wierzysz?
-Jakoś nie-uśmiechnęła się.

Szpital.
Tomek wszedł do sali z bukietem róż.
-Jakie piękne-powiedziała zachwycona Magda.
Położył je na stoliku i pocałował ją.
-Jak się cieszę,że tu jesteś-powiedział.
-No tak-posmutniała.
-Hej!Uśmiechnij się.
-Tomek,ja mogę..-przerwała.
-Magda,błagam cię.
-Wiesz dobrze,że to nie na zawsze.Może na dwa dni lub rok....
-Nie możemy się tymi dwoma dniami nacieszyć?
-Ja tak nie potrafię!-powiedziała i popłynęła jej łza-Kocham cię i to bardzo,ale ja..
-Magda przestań.
-Nie,nie mogę-zaczęła histeryzować.
-Uspokój się.
-Dobra.Jak tam Mikołajek?
-Jest bardzo podobny do ciebie i teraz zajmuje się Ola z Wojtkiem nim.
-Szkoda,że nie mogę go zobaczyć.
-Postaram się by cię wypuścili jutro.
-Myślisz,że w takim stanie mnie wypuszczą?
-Mam taką nadzieję.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przykro mi,że krótki,ale zawsze to coś.Dzisiaj idę na koncert więc musiałam się spieszyć z pisaniem.Następny postaram się dodać jak najszybciej! Jak tam w szkole? U mnie ciężko. Na pytanie na jakim profilu jestem w LO to jestem w ochronie kraju (wojskowej klasie) Za dwa tygodnie będę próbowała dostać się do strzelców,więc trzymajcie kciuki bym się dostała :D A jak u was w szkole?

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 71

Serce Tomkowi biło bardzo szybko.Bał się tego co zaraz usłyszy.Lekarz westchnął.
-Było trudno,ale udało się.Jest w strasznie ciężkim stanie.Nie jest to jeszcze pewne czy nic więcej się nie stanie.Jest duże prawdopodobieństwo,że przy każdym większym wysiłku mogła by..-przerwał.
Mikołajek zaczął płakać.Tomek lekko pokołysał go.
-Czyli moja żona może dalej nie przeżyć?-spytał.
Lekarz pokiwał głową.
-Tomek,ale ona jeszcze żyje.Jest szansa-odezwał się Ola.
-Wiem.
-Będzie dobrze.Ona jest silna i ma dla kogo żyć-powiedział Wojtek.
-Mam pytanie do pana.
-Tak?
-Czy mam go teraz zabrać do domu?
-Szczepienie już miała,został zważony i zmierzony,więc tak.Po drugie Magda nie była by wstanie teraz się nim zająć.
-Mogę się z niż zobaczyć?
-Za chwile będzie w sali,więc pana zawoła pielęgniarka.
Lekarz odszedł,a Tomek,Ola i Wojtek poszli do reszty.
-I jak?-spytał Lajan.
-Ma syna!-wydarł się Wojtek.
-To gratulujemy!-powiedział chórek.
-Do kogo podobny?-spytała Ania.
-Do Magdy-odpowiedziała Ola.
-A co..z nią?
-Żyje-powiedział Tomek.
Wszyscy przyglądali się malcowi i brali po kolei na ręce.
-To dobrze,że nie jest tak brzydki jak ty-odezwał się Śniady.
-Dzięki.
-Tomek.Dasz radę i nie martw się,będzie dobrze-powiedział Baron.
-Taaa.
-Hej!Masz nas-odezwał się Dziamas.
-Wiem.
-Jakby co..to ci pomożemy.
-Jesteśmy w końcu przyjaciółmi-powiedział Śniady.
Podeszła do nich pielęgniarka.
-Przeprasza,proszony jest pan Lach do sali 210.
-Już,tylko-przerwał-Ola..mogłabyś go popilnować?-dodał.
-Jjjjaaa...No nie wiem.
-Wdrążysz się w ten temat-uśmiechnął się do niej i podał Mikołajka.

Sala Magdy.
Tomek usiadł przy łóżku i popatrzył na leżącą na nim Magdę.Dziewczyna spała.Wziął ją za rękę i pocałował.
-Tomek?-wymamrotała.
-Tak.Jestem tu.Będzie dobrze.
-Nie będzie i dobrze wiesz o tym.
-Nie.
-Kocham cię Tomuś i zawsze będę.
-Magda,nie mów tak jakbyś miała....
-Ja mogę w każdej chwili umrzeć.
-Nic takiego się nie stanie!
-Może.Jak Mikołajek?
-Bardzo dobrze.
Porozmawiali jeszcze chwilkę i Tomek wyszedł.

Hol.
-Musisz przynieść nosidełko-odezwała się Ania do Tomka.
-Aaa no tak.
-A ty skąd?-spytał Grzesiek.
-O co chcesz mnie posądzić?Myślisz,że ja bym mogła...nie,nie,nie.
-Źle się zrozumieliśmy.
-Oby-powiedziała Ania.
Po chwili Tomek przyszedł z nosidełkiem.Podpisał papiery i wszyscy wyszli ze szpitala.
-To powodzenia-odezwali się chłopcy.
-Dzięki.
-Może chcesz pomocy?-spytała Ola i dotknęła nosidła.

Widziała piękną dziewczynę.Miała ciemny blond i była podobna do WOJTKA!Przytulała się do chłopca...On był tak podobny do..Magdy.Może to był Mikołaj?Ale ta dziewczyna to kto i o co chodziło w tym co widziała.Po pewnym czasie zobaczyła,że podchodzi do nich ONA i rozdziela ich.

Ola odsunęła się szybko od Tomka.Wpadła na Wojtka i wtuliła się.Łzy zaczęły jej spływać do oczu.
-Ola?Coś się stało?-spytał zdziwiony Tomek.
-Nic..Wszystko jest w porządku-wyszlochała.
-Co widziałaś?-zapytał ją cicho.
-Nie chcę tego pamiętać.

Osiemnaście lat później.
-Jak mogliście!-krzyknął Wojtek-Jesteś w ogóle nie odpowiedzialny-dodał do Mikołaja.
-Tato!Zostaw go-wyszlochała Nicola.
-I co teraz?-spytał zdenerwowany Wojtek.
-Ja..nie wiem-wydukała Ola.
-Dzwoń do tej ciotki.
-Ale ona nic na to nie poradzi.Przed osiemnastką musi mieć swoje moce czy jak to tam się nazywa.
-Ona się wykrwawi na śmierć!-krzyknął Wojtek.

Mieszkanie Tomka. (Teraźniejszość)
Tomek wszedł do domu i postawił na kanapie nosidełko.Wyjął malca z niego i zdjął mu ciepłe ubrania.Mikołajek się do niego uśmiechnął.Tomek to odwzajemnił.Po drodze kupił mleko w proszku,więc poszedł z malcem na rękach do kuchni by je przygotować.Było to bardziej skomplikowane niż mu się wydawało.Gdy nakarmił Mikołajka położył go do łóżeczka,które stało w sypialni.On usiadł na rogu łóżka i oparł głowę na rękach.
-I co dalej teraz będzie?-pomyślał.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Jest krótki,ale zawsze jest.Magda jest w ciężkim stanie,więc nie cieszcie się za bardzo,że żyje,bo to jest jeszcze pod znakiem zapytania.Myślicie,że Tomek poradzi sobie w roli ojca?O co chodzi w osiemnaście lat później?(Może się domyślacie?) 
Jak wam minęło rozpoczęcie roku szkolnego?U mnie było ciężko...nowi ludzie,nauczyciele i szkoła,więc nikogo absolutnie nie znam :/ 
Jak tam po MBTM? U mnie zaciesz jest cały czas.Łozina w telewizji!Już się nie mogę doczekać niedzieli no i oczywiście soboty,kiedy będzie The Voice of Poland :D  Weekendy z Afro <3

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 70

Dwa miesiące później.
Magda stała przy zlewie i zmywała naczynia po obiedzie.W pewnym momencie poczuła przeszywający ból brzucha.Upuściła talerz i złapała się w miejsce gdzie ją bolało.Naczynie się potłukło i na dźwięk szkła Tomek przybiegł do kuchni.Zobaczył,że Magda klęczy na podłodze i trzyma się za brzuch.
-Magda!Co jest?
-Ała.Strasznie mnie boli.
-Jedziemy do szpitala.
-Nie!Zaraz mi przejdzie.-powiedziała i wstała.
Po jakimś czasie poczuła,że spływa jej po nogach wody płodowe.
-Jja rodzę.
Tomek poszedł szybko po torbę i zabrał Magdę do samochodu.W czasie jazdy do szpitala zadzwonił do Wojtka.
-Halo-powiedział.
-Wojtek!
-No raczej ja?A co?
-Nie żartuj sobie teraz.Magda zaczęła rodzić i jedziemy do szpitala.Przyjedźcie.
-Mam resztę wzywać?
-Jak chcesz-powiedział i się rozłączył.
Zaparkował pod szpitale i zaprowadził Magdę do recepcji.
-Tak?-spytała.
-Moja żona rodzi-powiedział Tomek.
-Tak?To zaraz wezwę lekarza.Proszę usiąść i poczekać.
-Chyba sobie pani żartuje!Ja mogę umrzeć za chwilę!-wydarła się Magda.
-Yyy..To pani!Już wzywam lekarza-powiedziała i pobiegła gdzieś.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zabrała Magdę na porodówkę.Tomek podpisał parę papierów i gdy miał już iść do żony,przyszedł cały zespół.
-O tu jest!-krzyknął Śniady.
-Wy wszyscy?
-Idziemy z tobą-odezwał się Lajan.
Po chwili podeszła do nich pielęgniarka.
-Mogą z panem pójść tylko dwie osoby.
-No dobrze.To wy poczekajcie tu,a...
-Ja i Wojtek pójdziemy i będziemy przy sali-przerwała mu Ola.
-Skąd..
-To szósty zmysł-przerwał mu Wojtek.
-Nic lepszego nie mogłeś wymyślić?-spytała cicho się go Ola.
-Wybacz.
Gdy byli przed salą Tomek dostał śmieszne zielone ubranko.
-Powiedz jej,że trzymamy za nią kciuki-odezwała się Ola.
-Spoko.
-Stary,tylko nie zemdlej-powiedział Wojtek z uśmiechem.
-Postaram się,ale nie obiecuję.
Tomek wszedł na porodówkę.
-Jak dobrze,że jest już pan.Potrzebuje pańskiego wsparcia.
-Hej!Jak się czujesz?
-Jak przed śmiercią to dobrze-zażartowała trochę.
-Nawet tak nie myśl.
Magda zawyła z bólu.Do sali wszedł doktor.
-Skurcze już są coraz częściej-odezwała się pielęgniarka.
-Możemy już w sumie zacząć.Była pani w szkole rodzenia?
-W czym?-spytała przez zaciśnięte zęby.
-Te dzisiejsze kobiety-westchnął-Dobrze.Musi pani wdychać i wydychać powietrze to zmniejszy trochę ból i gdy powiem by pani parła...
-Już wiem-przerwała mu.
Poród trwał półgodziny.Tomek nie zemdlał tylko wspierał swoją małżonkę.Gdy tylko dziecko wydostało się na świat zostało podane Magdzie.
-Jaki on śliczny-powiedziała trzymając malutkie dzieciątko.
-Podobny do mamusi-odezwał się z uśmiechem na twarzy Tomek i dał buziak Magdzie.
Pielęgniarka podeszła do dziewczyny i wzięła malca.
-Gdzie go zabieracie?-spytała rozpaczliwie.
-Trzeba go zmierzyć,zważyć i umyć-odezwał się ktoś.
Tomek popatrzał na ekran gdzie był pokazany puls Magdy.Po jakimś czasie zaczął maleć,aż urządzenia zaczęło piszczeć.
-Musimy ją reaniwować-powiedział lekarz.
-Proszę pana by wyszedł-powiedziała pielęgniarka.
-To jest moja żona.
-Proszę wyjść.
Tomek wyszedł z sali i oparł się o ścianę.
-I jak poszło?-spytała Ola.
-Tomek!
On zsunął się na podłogę i zakrył twarz rękoma.Ola kucnęła przy nim.
-Hej!Co się stało?
-Wszystko szło doskonale i późnij jej puls zaczął-jego głos się załamał i zaczął płakać.
Wojtek był zdziwiony.Jego zawsze roześmiany i wesoły przyjaciel płakał.
-Jeszcze nie wiadomo do końca czy to tak się skończy-odezwał się.
-No właśnie.Wojtek ma rację.
Po pewnym czasie pielęgniarka przywiozła małego.
-Zajmą się państwo chwilę malcem?-spytała.
-Tak,oczywiście.Jest tu jego ojciec.
-To jak dobrze się składa-powiedziała zachwycona i odeszła.
Ola podeszła do maluszka i zobaczyła słodkiego podobnego do Magdy maluszka.
-Jeju jaki on jest piękny.Tomek!Musisz go wziąć na ręce.
-Ola ma rację.Jest śliczny.
-Nie chce-odezwał się.
-Musisz.Jeśli coś się nawet stanie...On ma tylko ciebie w tedy.
-Nie mogę.
-Dasz radę.Znam cię tyle lat i pierwszy raz widzę cię takiego załamanego-powiedział Wojtek.
Tomek wstał i podszedł do wózeczka.Popatrzył na malca,a on się do niego uśmiechnął.
-Chyba cię polubił-powiedziała z uśmiechem Ola.
-Na pewno-uśmiechnął się i złapał Mikołajka za rączkę.
-Jakie to małe-odezwał się Wojtek.
-Za jakiś czas sam będziesz miał takie w domu.
-To jest pewne.
Tomek nic się nie odzywał tylko patrzył na maleństwo.W końcu skusił się i wziął go na ręce.
-I jakie to uczucie?-spytał Wojtek.
-Niezłe.To tak jakby cały świat mieć na rękach-powiedział Tomek.
-Jest śliczny.
-Po mamusi.
-To jest pewne.Czyli charakterek po tatusiu?-spytał Wojtek.
-Tego jeszcze nie wiadomo.
Mikołajek ziewnął.
-Chyba go zanudziliście-powiedział z uśmiechem Tomek.
-Możliwe.
Po chwili malec zasnął mu na rękach.Gdy usłyszeli,że drzwi się otwierają Tomek się odwrócił i zobaczył lekarza w progu.Strasznie się bał co mu powie.Nabrał powietrza do płuc i zaczął się przygotowywać na najgorsze.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miałyście chusteczki przy sobie? :D Zdziwione trochę rozdziałem...Pewnie się nawet nie spodziewałyście.
Dzisiaj to już ostatni rozdział....w wakacje :D W czasie roku szkolnego będę się starać dodawać co dwa,trzy dni,ale nie obiecuję na 100%.Postaram się na pewno dodać te dwa rozdziały na tydzień.
Piszemy czy się podobał!

-Przeżyje czy nie? Ja już to dawno ustaliłam,więc...
-Jak chłopacy zareagują na Mikołajka?